Gościliśmy w Falentach Seniorkę Społecznego Komitetu Panią Barbarę Grocholską – Kurkowiak. Odwiedziła bliskie jej miejsca – oficynę dworską, gdzie w 1927 r. się urodziła i spędziła pierwsze lata życia oraz pałac w Falentach, gdzie mieszkała jej „prababunia” Maria Adolfina Przeździecka. Pani Barbara przyjechała na uroczystości 79 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, którego była aktywną uczestniczką jako nastolatka.
W Falentach przeżyliśmy wzruszające chwile, gdzie pod oknem, z którego wyglądała jako dziecko powitali ją dzisiejsi mieszkańcy i sąsiedzi z Falent. Spotkanie było żywą lekcją historii najnowszej dla licznie zgromadzonych zuchów i harcerzy oraz przejętych spotkaniem najmłodszych mieszkańców Falent, którzy stawili się w mundurach… strażaków. Pani Barbara odpowiadała na pytania dzieci. I wspominała Falenty, które pamiętała z przed wojny. Bardzo zasmucił ją widok popadającego w ruinę domu, w którym urodziło się sześcioro z dziewięciorga jej rodzeństwa. W części domu mieszkał przez pewien czas zarządca z córkami. Jedną z nich była Marta Magdalena Abakanowicz, wielka polska rzeżbiarka. Opowiedziała, że jej starsi bracia, podobnie jak Ojciec walczyli w Powstaniu. Ojciec był ranny, pozostałym szczęście sprzyjało i przeżyli.
Zapytana o to jak udział w Powstaniu wpłynął na jej życie, opowiedziała, że po wyjściu z kanałów, gdzie eskortowała rannych żołnierzy okazało się, że jeden z nich został i trzeba po niego wrócić. Była jednak tak zmęczona, że nie dała rady zgłosić się na ochotnika. Zrobiła to jej kuzynka, która wróciła do kanałów i przyprowadziła zagubionego. Pani Barbara długo wstydziła się tej chwilowej słabości – w pełni zrozumiałej po takim przeżyciu jak przeprawa kanałami. Mówi, że to uczycie zawodu motywowało ją później przez lata. Aby nie odmawiać wyzwaniom, być zdecydowanym, jak najszybszym, wymagać od siebie. „Bardzo przydało mi się to w sporcie” – stwierdziła wielokrotna mistrzyni Polski i reprezentantka kraju na igrzyskach olimpijskich w narciarstwie alpejskim. Po zakończeniu kariery zawodniczej Pani Barbara nauczyła jazdy na nartach niepoliczone rzesze młodych i starszych z całej Polski, w tym z też z naszej gminy. Nie przeszkodziło to jej być mamą, babcią i prababcią. Mieszka dosłownie pod Giewontem.
Sentymentalną wizytę zakończyliśmy pod Austerią, w której Barbara jak wspomniała zdawała egzaminy na zakończenie roku szkolnego. Dzieci w majątku miały guwernantkę i nie chodziły do szkoły. Bywały za to często w parafialnym kościele, gdzie z loży kolatorskiej (dziś zasłoniętej obrazem) obserwowały jak proboszcz odprawiał mszę św.
Ojciec Pani Barbary, mjr Remigiusz Grocholski, kawaler Virtuti Militari, został uhonorowany nazwą ulicy w Falentach. Od niedawna również jej babcia – Zofia księżna Czetwertyńska – jest patronką ulicy w Sękocinie.
Dziękujemy członkom SKOF za pomoc w podróży oraz tak miłe przyjęcie świadka naszej historii.
Najnowsze komentarze